Mam do szycia super stębnówkę Juki na której niestety pikowanie jak na chwile obecną jest
niemożliwe chociażby ze względu jej
prędkość 5000 ściegów na minutę. Tak więc jedyne co mogłam zrobić to zaśpiewać ….gdybym Ci ja miała profesjonalna maszynę do pikowania … ale niestety nie mam. Oprócz nucenia pod
nosem pozostało mi zakasać rękawy i przysposobić
najprostszą na świecie domową stębnówkę do nauki pikowania. Zajęło mi to
dokładnie dwa miesiące. Tyle bowiem trwa moja przygoda z pikowaniem.
Postanowiłam ,że napisze osobnego posta o tym jak powoli małymi krokami , metodą prób i
błędów przystosowywałam ją na chwile obecną do nauki pikowania.
Pierwszym moim "opornikiem " były ząbki w
transporterze.
W tej maszynie nie ma ząbków opuszczanych z automatu . Była
natomiast zasłaniająca je płytka .Była ,
ale niestety przy jej naprawie Pan serwisant ją
zagubił, i tym sposobem maszyna „
świeci ząbkami „ na krągło.
Ten problem zlikwidowałam tak :
zakleiłam wystające ząbki taśmą izolacyjną ( bardzo rozciągliwą i o gładkiej powierzchni)
z kawałka plastikowej miękkiej teczki
wycięłam prostokątną osłonę na całą płytkę ściegową
wycięłam w niej otwór dla prowadzenia nitki
po czym przymocowałam ją całą
taśmą izolacyjną i tak oto moje
ręce przyjęły kontrole nam przesuwem materiału.
Maszyna nie ma regulacji docisku stopki więc
musiałam jakoś wszytko podregulować naprężeniami nici. Zaczęłam od bębenka,
sporo go regulowałam , aż znalazłam w
sieci na jednym z blogów rewelacyjny sposób na sprawdzenie czy nitka jest
prowadzona w bębenku prawidłowo. Taka umiejętność jest bardzo przydatna,
zważywszy ,że bębenek reguluje przy każdej zmianie grubości nici. Trzymany w
ten sposób opuszczamy na
nitce lekkimi skokami .
Jeśli szpula nie
wypada tzn. nitka w bębenku ma dobre naprężenie. Nitka w moim bębenku jest prowadzona o wiele ciaśniej niż przy
normalnym szyciu .Dzięki temu naprężenie
górnej nici zwłaszcza tej o cienkim
splocie jest niewielkie i nić się nie rwie podczas szycia.
Jak dół nitki jest
dobrze wyregulowany to dostosowanie górnej nitki jest kwestią kilku przeszyć podczas których szybko
dokonuje się regulacji nitki górnej
za pomocą naprężacza.
Nici to niestety
podstawa .Na zwykłych niciach nawet nauka pikowania jest o wiele trudniejsza.
Przekonałam się o tym sama, kiedy zakupiłam odpowiednie nici. Różnica w
regulacjach ściegu i samym szyciu
jest ogromna .Tak więc czy się chce czy
nie , w nici trzeba zainwestować . Kupiłam
nici zarówno na małych szpulkach jak i dużych .O tym jak „ ustabilizowałam dużą
szpulkę co jest też ważne pisałam tutaj .
Zakupiłam też igły
typowe do pikowania. To kolejna
inwestycja bardzo pomagająca przy
pikowaniu nawet tym początkowym.
Przyjrzałam się też dokładnie
moim szpulkom do bębenka. Z dość sporej ilości jakie miałam na stanie zostało
mi zaledwie 6.Zostały te które dobrze prowadziły nitkę w bębenku .Jak
zaczniecie pikować , to same po
jakimś czasie przekonanie cię ,że nitka
dolna prowadzona jest raz dobrze a raz
źle , i nie pomogą tu żadne regulacje samego bębenka , to właśnie zależy od szpulki.
Stopka do pikowania .O
niej już kiedyś też pisałam . Mnie bardzo odpowiada ta najprostsza, szeroka,
otwarta .Dzięki niej płynnej mogę
przesuwać materiał , co przy tak „
partyzancko „ osłoniętych ząbkach jest troszkę trudniejsze niż przy schowanych.
Rękawice, przetestowałam ich sporo . Testowałam ich
spody , przycinałam im palce. Sprawdzałam materiały z jakich zostały wykonane. Najlepsze okazały
się jednak te ,które były najcieńsze i bardzo ściśle przylegają do dłoni .Dzięki
nim płynność przesuwu materiału też mam
pod kontrolą.
Dla
ustabilizowania samego korpusu maszyny sięgnęłam po stary stosowany przeze mnie sposób
przy stabilizowaniu overlocka. Czyli cztery spodnie gumowe nóżki lekko zwilżyłam wodą , a następnie postawiłam
ją na macie .Wreszcie zaprzestała „ spacerów „ po
całym stole .
To tyle w kwestii
mechanicznego przystosowania maszyny .
Druga połowa to ciągłe
ćwiczenia, bez nich nie ma niestety rezultatów.Nawet najlepiej wyposażona
maszyna nie zastąpi niestety płynności ruchu ludzkiej ręki . Ja swoje
wymówkozowe „ ale „ zamknęłam w szufladzie i idę dalej, bo pikować
trzeba :-)
Ewa…
ps.
Teraz pikując śpiewam … a mnie się marzy … no powiedzmy profesjonalna Juki do
pikowania :-)
Fajny post dziękuję!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Wspaniała lekcja dla początkujących i cierpiących na brak profesjonalnego sprzętu, czyli dla takich jak ja ;)
OdpowiedzUsuńSuper instrukcja, mam nadzieję nauczyć się tej sztuki, więc materiał bardzo pomocny ;) Dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNadal to dla mnie czarna magia, ale Twoje podpowiedzi zachęcają mnie do prób :)
OdpowiedzUsuńI znów opisujesz ciekawe sposoby by przystosować maszynę do specjalnych zadań. Pikowanie Ci wychodzi rewelacyjnie, czyli, system się sprawdza.
OdpowiedzUsuńJa to z mila checia moglabym sie cale zycie od Ciebie uczyc :)) Suuper poradzilas sobie z maszyna ,dziekuje za post Ewus :)) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńEwa instruktorem możesz zostać - rewelacyjny kursik i tak wciąż cię podziwiam, że ci się chce pikować...ech
OdpowiedzUsuńInstruktaż swietnie opracowany, a wyniki twojego pikowania.....powalają. Ewa bardzo ci gratuluję, pamiętam,jak mi pisałaś,że zamierzasz się nauczyć, a teraz już opanowałaś tą sztukę do perfekcji :)
OdpowiedzUsuńPolka miszczyni w dostosowywaniu wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńsuper!!