czwartek, 6 września 2012

Moja grządka czyli ……daj kurze grzęde.

Ponieważ w chwili obecnej to co powstaje w zaciszu mojej pracowni mogę pokazać dopiero wtedy, kiedy dotrze do nowych właścicielek postanowiłam ,że troszkę Was przynudzę  moim  „szyciowym kurnikiem” .
A mam w nim   jest kilka grządek a przynajmniej na dzień dzisiejszy doliczyłam się trzech a czwarta powoli ,powoli się reanimuje…..
Najniżej stoi  oczywiście  grządka patchworkowa ..albowiem   „wysiaduję” na niej  od  kilku miesięcy  . I to tak z doskoku od czasu do czasu..ale myślę ,że to się kiedyś zmieni .Ta grządka  to moja nauczycielka pokory. Kiedy na niej zasiadłam wydawało mi się ,że o szyciu wiem dużo i szyję  oczywiście wspaniale …ale jak zaczęłam się w nią wgryzać to od razu dowiedziałam się gdzie moje miejsce  w szeregu .Dzisiaj z perspektywy kilku miesięcy mogę śmiało powiedzieć , że gdyby nie mój upór i ogromne niespełnione marzenie  to po paru przeszyciach  rzuciłabym  patchworkiem  w  kąt .A tak to idę dalej i mogę powiedzieć ,że coś tam o patchworku wiem  i coś tam pozszywać umiem.

Na mojej drugiej mojej grządce króluje od jakieś czasu bawełna .Nie  bardzo  ją lubiłam ze względu na jej rozciągliwość   ale  powoli jakoś się  zaprzyjaźniłyśmy..no i  wspólnymi siłami wyszywamy  czapki , chusteczki  i  jakoś nam po drodze.


Jest  jeszcze  w  moim  szyciowym  królestwie  jedna  grządka  a w niej króluje polar..mój ukochany  miękki , przytulny i  nigdy  nie stawiający oporu w szyciu. Tego to lubię najbardziej….tu   szalejemy kamizelkowo i bluzowo a i czapki nam się też trafiają

I ostatnia reanimowana grządka od której nie byłam już od 7 lat to szycie  dużej rozmiarówki….. ale wszystko wskazuje  na to , że czy chcę  ,czy nie  przywrócę ją do życia   bo  tak los chce…..

A na koniec podsumowanie …dzisiaj właśnie uświadomiłam sobie jaka szczęściara ze mnie  …. robię  w życiu  to co lubię ….i dzisiaj  podjęta przeze mnie  x-lat temu w bólach decyzja wywracająca moje życie do góry nogami  sprawia ,że dobrze mi w tym miejscu gdzie jestem …..
A to moja ukochana  „Gienia”  czyli Łucznik 466   moja pierwsza maszyna  wystana w  PRL-u   ….dzień i noc kolejka  ta stała …. na której zaczynałam swoją  karierę „szyciary.”

 Gienia” nie jest już ze mną  ale wcale nie jest na zasłużonej emeryturze .Służy mojej  Gosieńce do przeszyć przy  tworzeniu jej cudnych albumów .Jeśli chcecie zobaczyć jakich zapraszam tutaj


:-)

29 komentarzy:

  1. Wrzucaj, wrzucaj, zamknę oczy;)

    Ale Ty, Ewo sama poszyłaś te polarki? cudowne:)
    Ja to myślałam, że Ty to tylko na patchworkowej grzędzie siedzisz, a tu taka wszechstronność:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu patchworkowa grządka to marzenie mojej młodości a pozostałe grządki to proza życia.Polarki są mojego autorstwa od projektu do uszycia...

      Usuń
  2. Nie cierpię szyć bawełny, kocham polarek :) Też zaczynałam na identycznej maszynie mojej mamy (ona jest chyba nie do zdarcia i ciężka jak... wiadomo co), aż dorobiłam się ślicznego Łucznika Izabella. I tak sobie szyjemy w zgodzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to witaj Beatko w Klubie Polarkowych Wielbicielek (musimy kiedyś taka zabawę zorganizować).Ja po drodze wymieniłam 466 na Telimenę ale niestety ona już Gience nawet do przysłowiowych pięt nie dorasta i musiałam zamienić Łucznika na Juki.

      Usuń
    2. Klub Polarkowych Wielbicielek - podoba mi się :) Organizujesz ?

      Usuń
    3. Jak tylko przejdę chrzest bojowy u Ciebie to kto wie...może ....

      Usuń
  3. oj, znam Ci ja ta bawełnianą grządkę, oj znam ;-) A co do Gieni, to jesteśmy rodziną, bo ja mam w domu zaszczyt gościć jej siostrę. Ja szyciową przygodę dopiero zaczynam, ale kto wie, może taka sama maszyna zrobi ze mnie taką samą mistrzynię ? Pozdrawiam i ściskam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci ,że jeśli ta maszyna jest sprawna to nie warto jej zamieniać na żaden nowszy model przynajmniej Łucznika bo szyje cudownie.A co do mistrzyni to już nią jesteś o czym świadczą ostatnie poduchy Twojego autorstwa.

      Usuń
  4. Pięknie się zaprzyjazniłaś z bawełenką...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troche to trwało ale teraz jest całkiem nieżle ....

      Usuń
  5. Ja powoli też próbuje zaprzyjażnić z bawełną i polarem:)).Do Łucznika mam ogromny sentyment na niej uczyłam się szyć,bardzo dobra maszyna.
    Czapeczki piękne.
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaprzyjaźnij sie bo warto - skorzysta na tej przyjaźni Twoja Malutka ....

      Usuń
  6. Świetnie to opisałaś.
    Maszynę do szycia mam, też PRL i to stan wojenny. Ale szyję coraz rzadziej (inne pasje). Patchwork mnie zachwyca, mimo że czyniłam już przygotowania czyli gromadzenie wzorów, teoria, trochę tkanin i co? Leży to bardzo głęboko, ale może kiedyś.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj moja jest jeszcze przedwojenna ...ja nie gromadziłam nic z patchworku tylko jedno pragnienie i nagle zaskoczyło ...co tego też Tobie życzę ...bo w życiu jak w życiu nigdy nic nie wiadomo...

      Usuń
  7. Jestem pod wielkim wrażeniem wszystkich upraw :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ale u ciebie milutko i cieplutko :D dosłownie i w przenośni ;) hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to masz racje ....chociaż z tym milutko to różnie bywa

      Usuń
  9. O matko! Toż ja na takiej "Gieni" kiedyś buty uszyłam ! :)) Stoi sobie w kąciku do dziś i czeka na swoje kolejne 5 minut...kto wie?
    A co do Twoich grządek, to co Ci mam mówić? Powiem tak: Jak Ewa z Ewkowa szyje, to nie ma bata we wsi i ...w mieście :)) Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze wiedziałam,że na Twoje krzepiące słowa można liczyć....dziekuję i pozdrawiam serdecznie ....

      Usuń
  10. Patchworki szyjesz przecudne,tylko pozazdrościć!Dobrze,że starczyło Ci na nie cierpliwości,lubię je podziwiać.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też sie ciesze ,ze przetrwałam bo mam jeszcze do zrealizownia swoje wielkie marzenie i dzięki takim słowom krzepiącym jak Twoje być może jestem bliska jego realizacji.....

      Usuń
  11. Ewo , dobrze , ze jesteś uparta, bo teraz możemy oglądać Twoje cudowne patchworki!!!
    Pozdrawiam Cię serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję Fredziu za słowa pokrzepienia ...:)

      Usuń
  12. Kobieto, jaka jesteś zdolna! Podziwiam wszystko i pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka ja tam zdolna ..Ty dopiero masz w swoich rękach zdolności kilka :)

      Usuń
  13. zdjecia sa przesliczne ... pozdrawiam ciepluteńko

    OdpowiedzUsuń
  14. Szyjesz prześlicznie. Też miałam takiego podobnego Łucznika. Teraz córka na nim szyje :)

    OdpowiedzUsuń

...Dobrzy przyjaciele muszą sobie wszystko mówić nawet jeśli nie jest to przyjemne....:-)

Print Friendly and PDF
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...